FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie Forum Uleńki o zwierzętach 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
 
Smutne psie utwory

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Uleńki o zwierzętach Strona Główna -> rozmowy o wszystkim

DoNcIa XD




Dołączył: 05 Lis 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/999
Skąd: Holly Łódź

PostWysłany: Nie 21:24, 05 Lis 2006    Temat postu: Smutne psie utwory
 
Hej

są to bardzo smutne opowiesci , utwory - psie utwory

Przy tym się poplakalam Sad

Jak mogłeś?

Kiedy byłam mała, moje błazeństwa śmieszyły cię do łez. Nazywałeś mnie swoją
dziewczynką. Zostałam twoim najlepszym przyjacielem pomimo wszystkich
pogryzionych butów i zniszczonych przeze mnie poduszek. Kiedy
byłam "niegrzeczna" groziłeś mi palcem i pytałeś: "jak tak możesz?", ale już za
chwilę ustępowałeś. Przewracałam się na plecy, a ty drapałeś mnie po brzuszku.
Trochę długo trwało zanim przyzwyczaiłam się do życia w mieszkaniu. Ty byłeś ciągle
okropnie zajęty, ale pracowaliśmy nad tym wspólnie.

Pamiętam, jak sypiałam w twoim łóżku z nosem wtulonym pod twoje ramię. Kiedy
jak zwierzałeś mi się ze swoich najskrytszych myśli i pragnień wierzyłam, że moje
życie nie może już być doskonalsze.

Chodziliśmy na długie spacery i razem biegaliśmy po parku. Jedliśmy razem lody (ja
dostawałam tylko wafelek, bo "lody nie są zdrowe dla psów", tak mówiłeś). W domu
ucinałam sobie długie drzemki w promieniach słońca, czekając aż wrócisz z pracy.

Wreszcie zacząłeś spędzać tam coraz więcej czasu i rozglądać się za ludzkim
partnerem. Czekałam na ciebie cierpliwie, pocieszałam, kiedy spotkało cię
rozczarowanie, kiedy miałeś złamane serce. Nigdy nie beształam cię za
nieodpowiednie decyzje, i skakałam z radości kiedy wracałeś do domu zakochany.

Ona, twoja żona, nie lubi psów. Mimo to powitałam ją w naszym domu, okazałam jej
szacunek i posłuszeństwo. Ty byłeś szczęśliwy, więc ja też. Kiedy urodziły się wasze
dzieci, tak jak ty byłam zafascynowana ich zapachem i różowością, i tak jak ty,
chciałam się nimi opiekować. Tylko, że ona i ty martwiliście się żebym nie zrobiła im
nic złego, więc spędzałam większość czasu wygnana do innego pomieszczenia.
Zostałam "więźniem miłości", chociaż tak bardzo chciałam okazać im swoje uczucia.

Kiedy trochę podrosły, zostałam ich przyjacielem. Wczepiały się w moje futro i
podążały za mną niepewnym kroczkiem, zaglądały mi w uszy, wsadzały do oczu
palce i całowały w czubek nosa. Uwielbiałam ich pieszczoty - twoje stały się przecież
takie rzadkie. Gdyby było trzeba broniłabym twoich dzieci własnym życiem.

Wślizgiwałam się im do łóżek i słuchałam szeptanych do mojego ucha sekretów i
najskrytszych marzeń. Razem nasłuchiwaliśmy, czy nie wracasz z pracy. Kiedyś,
dawno temu, kiedy ktoś pytał, czy masz psa, wyciągałeś z portfela moje zdjęcie i
opowiadałeś im o mnie. Przez ostatnie lata odpowiadałeś tylko krótko "mam" i
zmieniałeś temat. Z "twojego psa" stałam się "jakimś psem" i miałeś za złe każdą
sumę, którą musiałeś na mnie wydać.

Ostatnio dostałeś propozycję nowej pracy. Razem z rodziną przeprowadzisz się do
innego miasta. Niestety, w nowym miejscu nie można trzymać zwierząt. Podjąłeś
właściwą decyzję, twoja rodzina dużo na tym zyska. Kiedyś ja byłam twoją jedyną
rodziną...

Cieszyłam się jak zwykle na przejażdżkę samochodem, kiedy wyruszyliśmy w drogę
do schroniska. Schronisko pachniało brakiem nadziei i strachem wszystkich psów i
kotów. Wypełniłeś formularz i powiedziałeś "Na pewno znajdziecie jej dobry dom".
Wzruszyli tylko ramionami i popatrzyli na ciebie ze smutkiem. Dobrze wiedzieli, co
czeka psa w średnim wieku, nawet takiego z papierami.

Siłą odgiąłeś zaciśnięte na mojej obroży palce swojego syna, który krzyczał "Tato,
proszę nie pozwól im zabrać mojego psa!" Martwię się o niego. Dałeś mu właśnie
piękną lekcję przyjaźni, lojalności, miłości, odpowiedzialności i szacunku dla życia...
Unikając mojego wzroku poklepałeś mnie po głowie. Uprzejmie odmówiłeś zabrania
obroży i smyczy. Musiałeś iść, miałeś umówione spotkanie.

Kiedy wyszliście, usłyszałam jak dwie miłe panie rozmawiają ze sobą na mój
temat. "Musiał wiedzieć, że wyjeżdża już dawno. Dlaczego nie znalazł psu innego
domu?" powiedziała jedna, a druga dodała: "Jak mógł?"

W schronisku dbają o nas na ile pozwala ich napięty program dnia. Karmią nas rzecz
jasna, ale nie mam jakoś apetytu. Na początku za każdym razem kiedy ktoś
przechodził koło mojego boksu podbiegałam mając nadzieję, że to ty, że zmieniłeś
zdanie, że to wszystko był tylko zły sen, albo że przynajmniej to ktoś, komu by na
mnie zależało, ktoś, kto by mnie uratował. Kiedy zdałam sobie sprawę, że nie mam
co konkurować z roześmianymi szczeniakami, nieświadomymi własnego losu,
zaszyłam się w kącie i czekałam.

Słyszałam jej kroki, kiedy pod koniec dnia szła po mnie. Poprowadziła mnie między
wybiegami do oddzielnego pomieszczenia. Panowała tam błoga cisza. Posadziła
mnie na stole, podrapała za uszami i powiedziała, żebym się nie martwiła. Serce
waliło mi w oczekiwaniu na to, co miało się zdarzyć. Czułam też ulgę: nadszedł
koniec udręk dla więźnia miłości. Zaczęłam martwić się o tę kobietę - taką już mam
naturę, tak samo bałam się o ciebie. Żeby ciężar, który dźwiga, nie przygniótł jej.

Kobieta delikatnie założyła na mojej łapie opaskę. Łza poleciała jej po policzku.
Chciałam pocieszyć tę kobietę tak jak pocieszałam ciebie lata temu i polizałam ją po
twarzy. Pewnym ruchem wkłuła mi igłę do żyły i poczułam, jak zimna substancja
rozchodzi się po moim ciele. Zasypiając spojrzałam w jej dobre oczy i szepnęłam
cichutko: "Jak mogłeś?" Kobieta rozumiała psi język. "Tak mi przykro" powiedziała,

a potem przytuliła mnie i pośpiesznie tłumaczyła, że pomoże mi znaleźć się w
lepszym miejscu. Nikt tam o mnie nie zapomni, nie skrzywdzi ani nie porzuci, to
miejsce pełne miłości i światła, inne niż na ziemi.

Zbierając resztki energii leciutko poruszyłam ogonem, próbując wyjaśnić kobiecie, że
to nie do niej były moje ostatnie słowa. To do ciebie, mój Ukochany Panie, mówiłam.
Będę zawsze myśleć o tobie i czekać na ciebie po tamtej stronie.

Życzę ci, żeby każdy był ci tak wierny jak ja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nie wiem kim jestem xD
Gość






PostWysłany: Pon 20:20, 13 Lis 2006    Temat postu:
 
Tak,tak..dużo czytania..do łez-do łez-do łez!
Powrót do góry

Aksa




Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/999
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pon 22:49, 13 Lis 2006    Temat postu:
 
Znam to i niejednokrotnie płakalam gdy to czytałam Sad
Smutne ale prawdziwe:(
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Psiara96
Administrator



Dołączył: 01 Paź 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/999

PostWysłany: Pią 22:16, 24 Lis 2006    Temat postu:
 
prawda,prawda.. Sad ech.. macie jeszcze jakies teksty ? bo chętnie poplacze i przeczytam Sad((

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Uleńki o zwierzętach Strona Główna -> rozmowy o wszystkim
Strona 1 z 1

Wyświetl posty z ostatnich:   
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
Skocz do:  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Skin Created by: Sigma12
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin